Na miejscu czekało na nas kilka całkiem przytulnych pokoików i przygotowane pod letnią altanką ognisko więc nic nie stało na przeszkodzie aby uczcić szczęśliwą podróż i dobrze rozpocząć wspólny weekend.
W czwartek postanowiliśmy nie wsiadać na motocykle, zdecydowaliśmy się raczej na kilkukilometrowy marsz beskidzkimi szlakami coby wypocić nieco dnia poprzedniego.
Odbiliśmy sobie za to w piątek nawijając 280 kilometrów po słowackich i polskich krętych górskich szosach aby w Wadowicach zjeść słynne papieskie kremówki. Nieco po północy dotarli do nas zmarznięci i zmęczeni Gródek i Kejt, którzy za nic nie mogli przegapić okazji aby wspólnie pojeździć po winklach.
W sobotę zatem ponownie wsiedliśmy na koń i w upalnym słońcu pokonaliśmy około 180km odwiedzając zamek w Pszczynie, Szczyrk oraz Wisłę. Po powrocie posiedzieliśmy jeszcze kilka godzin przy ognisku po czym każdy udał się na spoczynek. W niedzielę około 10:00 ruszyliśmy w podróż powrotną, podczas której zahaczyliśmy o ruiny zamku obronnego z okresu panowania Kazimierza Wielkiego koło wsi Olsztyn niedaleko Częstochowy. Około 18 bezpiecznie i cało dotarliśmy do Skierniewic.
W galerii znajduje się kilka zdjęć obrazujących naszą wyprawę, zachęcamy do obejrzenia.